I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Z książki Treszczewa „Przez alkoholowe szaleństwo”. To było dawno i nie wiadomo w jakim kraju….. Dawno, dawno temu żyła dziewczyna i nie wiedziała, po co żyje. I wyszła za mąż za upadłego alkoholika. I natychmiast pojawił się sens życia. I zaczęła za nim biec i ratować... Mężczyzna jechał samochodem, wszystko było widać: drogę, znaki, pas oddzielający. Jazda to przyjemność. Ale nagle robi się mgliście, nic nie widać. Wszystkie punkty orientacyjne zniknęły. Gdzie iść? Jak przejść? Nie jest jasne... Podróżowanie jest przerażające, ale konieczne. Jedzie powoli, jest cały spięty, patrzy uważnie i już się poci. Nagle z zakrętu przed nami wyjeżdża samochód i podświetlają się jego wymiary. Nasz kierowca był zachwycony, usadowił się i pojechał za nami. Jazda od razu stała się łatwiejsza. Uspokoił się, a nawet zaczął karcić tego, który jechał z przodu... -Kto tak jeździ!? A? Dlaczego wleczesz się jak osioł? Przyjdź szybko! Kto tak gotuje? Jacyś idioci na drogach! Kto im daje prawa? Karci i jeździ, jeździ i karci. Już miał zacząć krzyczeć, ucząc tego nieostrożnego kierowcę, jak prawidłowo jeździć...., ale wtedy zgasły pozycyjne światła... i po kilku sekundach rozległ się cios... wyskoczył, patrząc na samochód z zgaszone reflektory i stojący mężczyzna. -Dlaczego wyłączyłeś światła, dupku? Przez ciebie rozbiłem samochód! Tak, zrujnowałem samochód, swoje życie! - Więc pomyślałem, że mogę go wyłączyć w garażu. Dziewczyna pochowała męża alkoholika i życie znów straciło sens...