I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Pracując nad rozprawą doktorską na temat zjawisk społecznie niebezpiecznych, nie mogłem pominąć pojęcia fanatyzmu. W tym artykule dzielę się przemyśleniami na temat tego, dlaczego ludzie wpadają w tę pułapkę i jak to zjawisko jest aktywnie wspierane we współczesnym świecie. Wiele lat temu, będąc jeszcze studentką Wydziału Języków Obcych, odkryłam świat Harry'ego Pottera. Nie powiem, że ta historia urzekła mnie całkowicie, ale mimo to udało mi się wydobyć dla siebie kilka „bonusów”. Po pierwsze, książki i filmy z tej serii w oryginale bardzo pomogły mi i moim kolegom w nauce języka angielskiego. Po pewnym czasie zacząłem zgłębiać wątki „Harry'ego Pottera” w kontekście Biblii. I okazało się to całkiem ciekawe i przydatne w niektórych aspektach. Wtedy już jako student psychologii badałem Harry'ego Pottera z punktu widzenia archetypów Junga. Swoją drogą, okazało się to najciekawszą częścią mojej całej „podróży po Potterze”. Logiczną kontynuacją tego były badania naukowe na dużą skalę, w których miałem nawet okazję być „tajnym agentem”…)) Saga o Harrym Potterze zakończyła się pięć lat temu wraz z emisją ostatniego filmu. Oczywiście wywołało to we mnie pewną nostalgię, ale przez prawie dziesięć lat życia, że ​​tak powiem, „byliśmy razem”. Jednak nie będąc zagorzałym fanem, łatwo odpuściłem sobie tę historię. Pod tym względem nie do końca rozumiem tych, którzy trzymają Pottera w śmiertelnym uścisku, tych, którzy wciąż żyją w świecie fantasy i nie chcą się zmieniać. cokolwiek... lub. Wręcz przeciwnie, różne społeczności fanów, wirtualne szkoły podobne do Hogwartu itp. nadal istnieją i dość aktywnie funkcjonują. Trochę dziwne wydaje się to, że znaczną część ich publiczności stanowią dorośli, z których część od dawna wychowuje dzieci, a nawet wnuki. Jednak podczas „obowiązującego rekonesansu” okazało się, że większość z nich boi się wziąć odpowiedzialność za swoje życie i ze względu na pewien stopień niedojrzałości psychicznej woli „ucieczkę w fantazję” od prawdziwego życia tylko taki jest cel mojego artykułu. Najbardziej w tej całej sytuacji nie podoba mi się aspekt komercyjny. I tutaj sama autorka sagi nadal aktywnie „dolewa oliwy do ognia”, tworząc sequele, dodatkowe zwroty akcji itp. Czy to wszystko zrobione, żeby zadowolić fanów? NIE! Teraz to już tylko żądza zysku, bo... Ta franczyza jest bardzo popularna i dochodowa. To wszystko... Lud wściekle żąda, autor sumiennie zapewnia. I nic się nie zmienia... Szkoda, że ​​nie wszyscy to rozumieją i sytuacja coraz bardziej przypomina błędne koło. Uważam, że wszystko powinno się zacząć i zakończyć w odpowiednim czasie. Trzeba umieć porzucić to, co już jest przestarzałe i pozwolić, by narodziło się coś nowego. W przeciwnym razie istnieje ryzyko zniszczenia samego „akcentu” baśni! __________Tel.: +7 964 779 97 50Skype: v-timofeevaSite: http://www.vtimofeeva.ru/