I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Każdy lubi argumentować, że nasze choroby mają podłoże nerwowe. Ale większość ludzi nie ma pojęcia, jak bardzo mają rację! Jak podaje autorski blog „Twój Psycholog” Dobrze wiemy, że przyczyną wszystkich chorób są nerwy. Większość całkowicie się z tym zgadza. Ale tylko pod warunkiem, że dotyczy to krewnego, przyjaciela, szefa, sąsiada, współpracownika, bohatera serialu lub wspólnego znajomego o imieniu Masza. Myśl tę przenosi się na siebie niezwykle niechętnie. Prawda, prawda! Jeden z moich kolegów, psychoterapeuta, osoba, która z pewnością zna patologię psychosomatyczną, z łatwością wyjaśnił swoim klientom psychologiczny składnik osteochondrozy lędźwiowej. To tak, jakbyście to mieli z powodu braku seksu. Prymitywna interpretacja, ale nie bezpodstawna. Kiedy zaczęły go boleć plecy tuż poniżej pasa, wesoło zapewniał wszystkich, że przeziębił się w swoim biurze. Dmucha bardzo mocno z okna. I zmusił miejscową policjantkę, nerwową, niegrzeczną i naiwną kobietę, do zatkania watą wszystkich dziur w ramie. Posłuchała, chociaż sama później cierpiała na duszność. Oczywiście nie mogłem tego znieść i próbowałem żartować z takich podwójnych standardów etiologicznych. Na przykład: co wolno psychiatrze, czego nie wolno klientowi? Nawiązywał do motta stolarzy. „I zatkamy wszystkie pęknięcia narządów płciowych, jesteśmy po prostu gotowi na to zadanie!” To nie pomogło. Przyznanie się przed samym sobą do własnych słabości jest niezwykle nieprzyjemne. Trzeba będzie coś zrobić z tym problemem. Albo nie robić tego, ale ze zrozumieniem istoty konsekwencji. Co więcej, nie wiadomo, co jest łatwiejsze. Dlatego przyjemniej jest myśleć, że ARVI pochodzi tylko od wirusów, bólu spowodowanego skurczami, cukrzycy od słodyczy i urazów spowodowanych przypadkowym zbiegiem okoliczności. Jeśli jesteś tego samego zdania, to tekst pod spoilerem wyraźnie nie jest dla Ciebie. Opuść tego bloga i idź czytać encyklopedie medyczne, ponieważ dzisiejszy post jest wyłącznie psychosomatyczny. I z zapachem. O wspólnej przyjaciółce o imieniu Masza. Albo Irina. Albo nawet Ekaterina Modestovna. Nie ma znaczenia, jak ma na imię. Zagłęb się w archiwa swojej pamięci, a najprawdopodobniej zapamiętasz taką osobę. Być może znajdą się najodważniejsi czytelnicy, którzy rozpoznają siebie w tej bohaterce. Maria trafiła do mnie z polecenia specjalisty chorób zakaźnych. Z całym stosem zaświadczeń, pulchną kartą ambulatoryjną w okładce, szeleszczącą torbą z różnymi lekami i prześwietleniami. Jednocześnie od razu dała do zrozumienia, że ​​nie rozumie, dlaczego lekarz nalegał na tę konsultację. Jej jest zupełnie inna, całkowicie niepsychiczna! Generalnie uważa, że ​​jej lekarz prowadzący nie jest do końca kompetentny, dlatego zdecydował się wysłać ją do domu wariatów. Chociaż tak naprawdę od dawna musiała dołączyć do oddziału terapii. Kierownik gastroenterologii zaproponował zwołanie drugiej konsultacji z udziałem profesora! A potem być może wystawią skierowanie do Moskwy, a Maria była wcześniej zdrowa. Była spóźnionym dzieckiem. Dorastała w silnej i przyjaznej rodzinie. Tata jest szanowanym przywódcą, mama jest ratownikiem medycznym. Starszy brat wcześnie zaczął żyć osobno. Mashenka czuła się najpiękniejszą małą dziewczynką na świecie. Jedyna córka, siostra, wnuczka i siostrzenica. Dlatego wszystko w dzieciństwie Maszy było cudowne. Dużo uwagi, dużo miłości i troski. Oczywiście moja mama była czasami zbyt pomocna, mój ojciec był zbyt hojny, a moja babcia była zbyt natrętna. Ale oni mają jak najlepsze intencje, prawda? Pomagali jej w odrabianiu zadań domowych, sprawdzali jej zadania domowe i regularnie spotykali się z nauczycielami. Towarzyszyli mi do szkoły, na zajęcia muzyczne i do klubu tanecznego. Mama była zawsze obecna na występach z udziałem swojej ukochanej córki i ogromnie ją chwaliła. Chociaż nie zrobiła większych postępów. Kupili Maszy dowolne zabawki, ciekawe książki i najpiękniejsze sukienki. Codziennie prasowano mundurek szkolny dziewczynki, splatano jej włosy w bujne kokardy i czyszczono buty. Babcia gotowała osobno dla Mashenki, tylko to, co najświeższe, najsmaczniejsze i najzdrowsze. Bardzo się martwiłam, że moja wnuczka przez pomyłkę zje coś „złego” w publicznej stołówce i zostanie otruta! Jak spojrzałem w wodę... Nie, nie! Jako dziecko wszystko było w porządku. Zupełnie jak za mojej młodości. Masza studiowałaprzeciętna, ale pracowitość, wzorowe zachowanie i powiązania rodziców pomogły jej ukończyć nie tylko szkołę, ale także prestiżową uczelnię. A nawet pójść na studia. Niemal w ten sam sposób, kanałami rodzinnymi, odnaleziono odnoszącego sukcesy i zamożnego pana młodego. Masza wyszła za mąż i rozstała się z rodzicami. Matka natychmiast zaczęła nalegać na wnuki, a Maria marzyła o obronie rozprawy doktorskiej i poświęceniu się nauce. Nauka przynosi szczęście. Masza zaszła w ciążę. Ciąża była trudna. Początkowo wystąpiła ciężka zatrucie, potem groziło przerwanie i Masza straciła sen. Ostatnie dwa miesiące przed porodem spędziła w szpitalnym łóżku, cała we łzach, melancholii i niepokoju. Niemniej jednak córka urodziła się całkiem zdrowa, choć z niską wagą. Wtedy wydarzyło się coś strasznego. Masza została otruta w szpitalu położniczym. Omlet. Po kolacji w stołówce szpitalnej wystąpiło ogólne osłabienie, wysoka gorączka, nudności i obfita biegunka. Okres karmienia mojej córki skończył się, zanim w ogóle się zaczął. Dziewczynkę przestawiono na sztuczną mieszankę i przekazano babciom i prababciom. A młodą matkę wysłano do szpitala zakaźnego, gdzie przez dwa tygodnie przeszła kurację antybiotykową. „To tam zrujnowali mi całe jelita!” I rzeczywiście, od tego czasu Maria nie czuła się zdrowa. Ciągłe bóle brzucha, kolki, wzdęcia i biegunka nie opuszczały naszej bohaterki ani na minutę. Córkę wychowywały babcie. Mój mąż wyjeżdżał w podróże służbowe, zarabiając pieniądze. A Maria stale chodziła do klinik i szpitali. Zrobiłem szereg badań, przyjmowałem enzymy, produkty biologiczne wzbogacające florę jelitową i przestrzegałem ścisłej diety. Zupy puree, płatki owsiane na wodzie, domowy twarożek niskotłuszczowy, trochę kurczaka lub ryby na parze bez soli, przeciery warzywne bez oleju, herbata ziołowa. Mashenka czekała, aż choroba minie. Minęły tylko lata i kursy leczenia. Moja córka poszła do szkoły, ale choroba Marii pozostała na swoim miejscu. Masza schudła, wyglądała brzydko i jakoś zbladła. Zmieniony charakter. Nabrałem głębokiej pogardy dla lokalnych terapeutów, zdobyłem wiele kontaktów w kręgach medycznych i całkowicie zapomniałem o nauce. Ponieważ męża nie było przez długi czas, Maria z córką zamieszkały z rodzicami. Poza tym ze względu na niestabilne stolce była bardzo słaba i nie mogła sama zrobić prawie nic. Lekarze dyskutowali, kłócili się, proponowali nowe badania i leki. Czasami osiągano krótkotrwałą poprawę. Ale gdy tylko Maria nieznacznie naruszyła dietę, wszystkie objawy powróciły. Na próżno lekarze namawiali ją, aby uzbroiła się w cierpliwość, dopóki jelita i trzustka nie przystosują się i nie zaczną wytwarzać zapomnianych enzymów. Maszenka im nie wierzył. Nadeszła rozpacz, pojawiły się łzy i sen znów zniknął. Wróciła do swoich poprzednich ograniczeń. W jednym z takich momentów została do mnie wysłana. Klient formalnie spełnił wymagania. Była ogólnie bardzo posłuszna. Teraz przypomnijmy sobie naukę, całkowicie porzuconą przez Maszę, i spekulujmy na temat psychologicznych aspektów spastycznego zapalenia jelita grubego, na które cierpiała nasza bohaterka. Zazwyczaj osoby podatne na taką patologię wychowywane są w środowisku nadmiernej ochrony, zwiększonej uwagi i brak krytyki. Często są to spóźnione dzieci. Dostają wszystko, czego chcą, nie dając nic w zamian. Jednocześnie zupełnie brakuje im samodzielności i umiejętności podejmowania samodzielnych decyzji. Nie ma to dla nich żadnego pożytku! Dorastając, nigdy nie stają się dorośli. Są nadmiernie wymagający wobec innych, kapryśni i pretensjonalni. Uwielbiają być w centrum uwagi, dużo mówią, chętnie przyjmują pomoc i uwielbiają oczarowywać wszystkich. Trudno znieść krytykę, samotność i zapomnienie. Niespokojny, drażliwy, bojaźliwy. Z niestabilnym autonomicznym układem nerwowym i częstymi zaburzeniami snu. Zależny i pasywny. Wolą, żeby ktoś się nimi opiekował przez całe życie, unikają intensywnego zatrudnienia i odpowiedzialności, nie chcą pracować systematycznie. O nie, nie są nieczułe. Wręcz przeciwnie, te natury są bardzo emocjonalne i czułe, łatwo się zakochują i stają się zależne od swojego partnera. Rezultatem jest infantylny związek, który bardziej przypomina?