I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Z natury psychosomatyki jest bardzo ciekawy proces. W tym sensie, że wydawałoby się, że ciało krzyczy dość wyraźnie, że coś mu nie pasuje. A raczej jest nawet całkiem jasne, że jest to sposób i warunki kontaktu ze środowiskiem zewnętrznym. Choć może to być smutne, we współczesnym świecie zachęca się nas, aby myśleć głową, odpędzać negatywne doświadczenia i w każdej sytuacji polegać w najlepszym przypadku na kilku zwrotach: „Zapomnij o tym!” i „Wszystko będzie dobrze, nie martw się”. Skromny repertuar dla żyjącej osoby, prawda? I niezależnie od tego, jak bardzo sami staramy się pomijać w całej tej różnorodnej ekstrawagancji uczuć tylko te, które są społecznie wspierane i odpowiednie do pełnienia ról i funkcji zawodowych, natura zbiera swoje żniwo, przypominając nam o sobie wrzodami, cukrzycą typu 2, alergiami i inne sygnały. Zadziwiające, jak niezauważalna okazuje się przepaść między rozumem a uczuciami, że często jej konsekwencje są brane pod uwagę dopiero wtedy, gdy brak równowagi staje się widoczny. A teraz czas zrozumieć, który z nich. Nie ma wątpliwości, że wymyślono do tego specjalny zawód - psychologa i odpowiadające mu metody, zarówno w terapii osobistej, jak i grupowej. Tylko wtedy będziesz musiał zmienić swój zwykły sposób życia. A to wymaga imponującej odwagi. A wtórne korzyści z chorób mogą być bardzo kuszące: czułeś się przeciążony w pracy – a potem podskoczyło ci ciśnienie; Jeśli masz dość znoszenia kogoś ze swojego otoczenia, możesz dostać wysypki. To o wiele łatwiejsze niż dotarcie do sedna problemów zdrowotnych i zmiana swoich wewnętrznych praw i zasad, wokół których tak nawykowo i swojsko budowane są wszystkie dziedziny życia, prawda, nie można się zmusić do bycia miłym, prawda? i to już indywidualna sprawa każdego, jaki rodzaj życia wybierze. W najgorszym przypadku możesz wziąć pigułki. Lub wykonaj operację - wytnij niechciane. Zaskoczyło mnie następujące zjawisko. Co jakiś czas zwracają się do mnie różne osoby z propozycją dołączenia do firm, które sprzedają według planu marketingu sieciowego, jako coach i trener biznesu, a jednocześnie stają się „częścią zespołu” i korzystają z cudownych kremów i suplementów diety , gdzie niektóre są bardziej magiczne niż inne. Z opowieści znajomych, którzy mimo to wybrali marketing sieciowy jako zawód, wiem, że uczą się rozmawiać z lekarzami i wszystkimi innymi na różne sposoby. Aby podkreślić stopień ich świadomości składu i korzyści na poziomie skomplikowanych receptur medycznych, które brzmią jak łamańce językowe. Wydaje się, że łatwiej porozumieć się z tymi, którzy nie rozumieją zawiłości diagnoz. Można bez przerwy opowiadać o niezastąpieniu i wyjątkowych zaletach ich produktu. Jaki lek lub suplement diety leczy łuszczycę, cukrzycę typu 2, wrzody, epilepsję i wiele innych. itp. A potem z promiennym uśmiechem na twarzy zgarnij najdroższą paczkę towaru. I mówią, że nawet naukowcy nie rozumieją, jak to się dzieje, ale fakty są rejestrowane i mają świadków: „Byli chorzy, dołączyli do firmy, zaczęli jeść i smarować, stali się zdrowi jak nowi!” Zacząłem myśleć o tym, co może się dziać, że ludzie przechodzą tak radykalne zmiany. Nie będę ukrywał, że korzystam z niektórych produktów, które dystrybuowane są przez networkerów z całą należytą obsługą. A jeśli plagą współczesnego społeczeństwa jest samotność, to wchodząc do biznesu internetowego „nowicjusz” jest tak otoczony uwagą i troską, że jest w stanie zaspokoić potrzebę komunikacji, akceptacji i uwagi. Oczywiście wiele zależy tutaj od tzw. „zespołu”. Jednak biorąc pod uwagę liczbę wydarzeń, jakie takie firmy organizują: seminaria, mistrzowskie kursy sprzedaży, spotkania regionalne, różne promocje… A dodajcie do tego „radę ekumeniczną” zbiorowej wiary w cudowność produktu… Jest całkiem możliwe, że uzyskany zostanie sam przepis na uzdrowienie. W klinice niestety takiego uczestnictwa w życiu pacjenta nie widać. Być może w drogich ośrodkach zdrowia, gdzie za obsługę zorientowaną na klienta trzeba zapłacić znaczną kwotę, a do tego dodać koszty leczenia. Moja hipoteza opiera się wyłącznie na tym».