I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Czym jest norma. A z czym to jedzą? Artykuł o nas i naszym miejscu w społeczeństwie. Z materiałów z autorskiego bloga „Twój psycholog” wynika, że ​​Tanya była uczennicą klasy tranzytowej. Przyszedł o szóstej, wyszedł o ósmej. Tak więc uczyliśmy się razem przez około trzy lata. Uważano ją za bardzo słabą perkusistkę, a właściwie uczennicę klasy C. We wszystkich przedmiotach. W ogóle nie wyróżniałaby się niczym z tłumu, gdyby nie cudowne rude włosy i uparty, nieprzewidywalny charakter. Próbował się ze mną zaprzyjaźnić. Ale ona mieszkała po drugiej stronie ulicy, po parzystej stronie ulicy nazwanej na cześć Komisarza Czerwonego Ludu. Obszar ten uznano za hałaśliwy i niemal wrogi. No, ale nie w drodze do domu. A kiedy nie jest po drodze, co to za przyjaźń? Na zajęciach nie można rozmawiać o sprawach czysto dziewczęcych. Tak, a spacery tam, poza drogą, nie były mile widziane. Tanya nie była szczególnie silna w naukach ścisłych. W algebrze, geometrii, fizyce i chemii. O ile teraz rozumiem, brakowało jej podstawowej wiedzy. Rozpoczynając naukę w szkole od pierwszej klasy, bardzo trudno jest nadrobić zaległości w klasie szóstej. Od razu mieliśmy świetnych nauczycieli. Myślę, że nasza matematyczka Tatiana Grigoriewna mogłaby nauczyć nawet zająca zręcznego rozwiązywania równań z dwiema niewiadomymi i szybkiego obliczania całek. Pod warunkiem minimalnych chęci, regularności wizyt i kolejności zajęć. Rudowłosa Tanya nie miała ani pierwszego, ani drugiego, ani trzeciego. Na tej lekcji algebry nie wszystko poszło jak zwykle. Zadanie domowe zawierało jedno niejasne równanie. Wydawało się, że jest to rozwiązane zwykle i prosto, jednak zupełnie nie zgadzało się z odpowiedzią na końcu podręcznika. Zadzwoniliśmy nawet do mojego przyjaciela i skonsultowaliśmy się. Rozmawialiśmy przez półtorej godziny. Doszliśmy do wniosku, że w książce pojawiła się literówka. I nie byliśmy sami. Prawie cała klasa zrobiła to samo. Upierał się przy błędzie typografów. Oprócz kilku niechlujów, którzy całkowicie zaniedbali zadanie domowe. I czerwona Tanya. Jako jedyna rozwiązała problem w bardzo dziwny sposób i zgodziła się z odpowiedzią. Co się stało! Liderzy matematyki w klasie, w tym ja, upierali się, że mieli rację. Kłócili się, krzyczeli, wygwizdywali. Najpierw podręcznik, potem Tanya. Tak nie może być, rozwiązanie jest błędne, we wzorze są błędy, w odpowiedziach są literówki! Zgadzam się, mówią, jesteś nieszczęśliwy. Dokąd się wybieracie, rudzielce, do Paryża? Prawie trzydzieści osób mówi Ci, że się mylisz. Nigdy nie znałeś tematu, dlaczego się ośmieszasz. Ale Tanka stawiał opór. Jak granitowa skała. Głupio, bez argumentów. Nie zrezygnuję ze swojej wersji, mów co chcesz. Albo zabrakło słów, żeby to udowodnić, albo nie było wystarczającej wiedzy. Być może ona sama nie rozumiała, jak rozwiązała zagadkę. Może coś innego, ale rudowłosa desperacko nie postawiła na swoim. Prawie płaczę, z pięściami w gotowości. Najwyraźniej przyzwyczaiła się do tego, że uratowała ją Tatiana Grigoriewna. Po długim milczeniu, nacieszony widokiem bitwy, nasz algebraiczny dowódca wojskowy oświadczył całkowitą i bezwarunkową poprawność swojego imiennika. Nie ze względu na współczucie. Wydaje się, że ona sama była zaskoczona, że ​​puchar zwycięzcy musiał zostać przekazany zupełnie nieznanemu studentowi. Nawet najbardziej bystre i doświadczone oko jest w stanie dostrzec cenny kryształ i nauczyciel to rozumiał. Ponadto Tatiana Grigoriewna szanowała swój temat i nie lubiła ulegać nieporozumieniom. Prawdopodobnie coś podobnego wydarzyło się już w innych paralelach. Klasa zamknęła się i zamarła. Nie wiem jak inni, ale ja osobiście przeżyłem zaskoczenie, irytację i rozczarowanie. I coś w rodzaju lekkiej zazdrości. To nie inteligencja Tanyi i oryginalne rozwiązanie problemu jej zazdrościłam. Ja sam zawsze miałem tego więcej niż dość. Podziwiałam jej odwagę i umiejętność przeciwstawienia się autorytetowi większości. Chociaż wszystko na początku wyglądało dość głupio i było oczywiście beznadziejne. To jest ten rodzaj desperacji, którego zawsze mi brakowało. Osobiście zgodziłbym się z panującą opinią. Osoba w terenie nie jest wojownikiem. Ani przed, ani po tym incydencie rudowłosa Tanya nie błyszczała talentami matematycznymi. Nie wykazywała wielkiego zapału do nauk ścisłych i na lekcjach algebry i geometrii starała się wtapiać się w ściany. Nie potrafiła wyjaśnić, w jaki sposób udało jej się rozwiązać problem. Być może jej przypadkowy sukces wynikał właśnie z tego, że nią nie byłazbyt zniewoleni dobrze znanymi zasadami. Zagadka algebraiczna miała pewien haczyk i wymagała niestandardowego podejścia do jej rozwiązania. Właśnie dlatego, że rudowłosa Tanya nie miała w głowie „normatywnego sposobu rozumowania”, pojawił się anormalny problem, który znalazł rozwiązanie. Zatem pomyślmy dzisiaj o temacie standardów. Bo każdy chce być normalny, ale nikt tak naprawdę nie potrafi wyjaśnić, co to jest. I czy w ogóle istnieje? W końcu to, co jest normalne dla jednej grupy ludzi, jest całkowicie nienormalne dla innej. I to właśnie pojęcie jest normą, konieczną tylko dla wspólnoty, a nie dla jednostki. Kiedy ktoś jest całkowicie sam, nie może być normalny ani nienormalny. Pojęcia te tracą swoje znaczenie. Nie ma z kim porównywać. I nie ma takiej potrzeby. W wielu naukach o organizmach żywych, w tym o człowieku, tradycyjnie uważa się ją za pewien punkt odniesienia, standard, standard. Dla porównania z innymi opcjami stanu żywego obiektu. Wszelkie odstępstwa od normy można uznać za odchylenie lub patologię. Te dwa pojęcia, norma i patologia, są na ogół ściśle ze sobą powiązane. Słynnemu rosyjskiemu psychiatrze Piotrowi Borisowiczowi Gannuszkinowi przypisuje się następujące stwierdzenie: „Norma jest najczęstszą formą patologii”. Mówiąc najprościej, to, co jest najbardziej typowe i powszechne dla danej próby lub grupy osób, stanie się dla niej normą. Ale dla innych grup jest to anomalia. Przykładowo wśród pigmejów osoba o wzroście 170 cm będzie uznawana za patologicznie wysoką, a Europejczyk w chińskim środowisku będzie nienormalnie blady i nienaturalnie szeroko otwarty. Każda norma była kiedyś patologią. Paradoksalne, ale prawdziwe. Co więcej, każdy standard normatywności może w każdej chwili stać się anomalią. Wszystko zależy od warunków, czasu i środowiska. Jednak najsmutniejsze jest nie samo zjawisko istnienia normy, ale to, że grupa będzie o nią walczyć. Ochrona Twojej stabilności i stałości. Jest to norma determinująca fakt długiego istnienia określonej wspólnoty ludzi. Odstrzał, wyśmiewanie, niszczenie wszystkiego, co się od niej różni, to bardzo przeciętna stała grupowa. Zarówno w kierunku braku tej czy innej jakości, jak i w kierunku nadmiaru. Grupa jest niebezpieczna zarówno ze strony dziwaków, głupców, przestępców, jak i przystojnych mężczyzn, intelektualistów i pionierów. Paczka nie może postąpić inaczej. Bez normy społeczność rozpadnie się na masę niemających ze sobą nic wspólnego jednostek i przestanie istnieć. Ale nikt nie chce umierać. Oczywiście standardy są z biegiem czasu modyfikowane i ulepszane. Wraz ze zmianą warunków życia zmieniają się cele i zadania egzystencji. Ale wraz ze standardami zmienia się sama grupa. Proces ten jest złożony i wiąże się z kryzysami, konfliktami i wojnami. Zaczyna się od mutacji, czyli spontanicznych odchyleń od tego, co zwykle. I tutaj ważny będzie stopień tolerancji (odczytu tolerancji) dowolnej grupy stada na odchylenia od standardowych wskaźników. Niektórzy dopuszczają duże różnice, inni karzą najmniejsze odstępstwo. Ale w każdym razie stare będzie walczyć z nowym i to dość brutalnie. Pytanie brzmi, czy zgadzasz się na udział w tym. To nie jest fakt, że wygrasz. Ale twoi byli towarzysze mogą cię zmarnować bez odrobiny sumienia. Niestety lub na szczęście my, ludzie, nie możemy żyć samotnie. Aby istnieć w całkowitej izolacji, człowiek musi być bardzo silny. Nie każdy chce i może to zrobić. Znacznie częściej potrzebujemy towarzystwa. Do komunikacji, szkoleń, ochrony, wymiany doświadczeń. W końcu ze względu na seks i prokreację. Partenogeneza nie jest naszą metodą! Z tego powodu w miarę możliwości rozwinęliśmy drugi system sygnalizacji. A zbierając się w nieco ponad dwuosobowe grupy, już organizujemy grupę. To tyle, żegnaj wyjątkowość, witaj przeciętność. Wchodzą w życie interakcje systemowe, prawa stada i siła norm. Wydaje się, że nie ma trzeciej opcji. Ważne jest, aby wybrać najbardziej odpowiednią społeczność. Z szerokim spojrzeniem na zawężenie standardu. W końcu standardy nie mogą zbytnio różnić się od oryginalnego obrazu. Jeśli w tym stadzie wyglądasz naturalnie, to atakuj.