I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Keiselman (Dorozhkin) V.R. Koterapia: zjawiska grupowe, metody, efekty. – St. Petersburg: „Rech”, 2007. – 192 s. W tym dodatku będę korelował klasyczne poglądy psychoanalityczne na rozwój zjawiska przeniesienia z etapami rozwoju zjawisk grupowych, jednocześnie nie będę tego próbował zachowam wszelkie formalności naukowe, ale podejdę do zadania nieco prościej: istnieje ogólna teoria przeniesienia, są etapy strukturyzacji - zobaczmy więc, jak jedno ma się do drugiego. * * * Wiadomo już, że klient doświadcza wobec psychoterapeuty całego splotu uczuć, które mogą być zarówno pozytywne, jak i negatywne. Osobliwością tych uczuć jest to, że są one „fałszywe”. Jak stwierdził S. Freud: „Pacjent w terapii ustanawia fałszywe połączenie pomiędzy swoimi archaicznymi doświadczeniami a rzeczywistymi obiektami, w szczególności analitykiem, w ten sposób zniekształcając rzeczywistość pod wpływem doświadczenia. Jak to się dzieje i co z tym zrobić? W tym miejscu wypada przypomnieć etapy rozwoju zjawisk grupowych. Etap intrasubiektywny Ten etap początku relacji pomiędzy psychoterapeutą a klientem. Sama relacja dopiero się zaczyna. Jeszcze ich nie ma. Klient odsłania terapeucie jedynie pierwsze strony swojego świata, terapeuta dopiero zapoznaje się z „osobliwościami listu klienta”. Jednocześnie przeniesienie jako takie wyraża się bardzo słabo lub wcale reprezentowane są w niezróżnicowanych reakcjach na terapeutę, takich jak współczucie-antypatia, zaufanie-nieufność, komfort-dyskomfort, „wtajemniczony” – „obcy”, czy postać analityka jest dla klienta przyjemna, czy nieprzyjemna itp. To właśnie na tym polega etap, w którym klient zaczyna poświęcać terapeucie cechom swojego życia i stopniowo... przykleja psychoterapeucie etykietki emocjonalne, dzieje się tak dlatego, że klient pamiętając o swoich zapomnianych lub wypartych uczuciach, wprowadza je w przestrzeń terapeutyczną sesja. Jednocześnie my (ludzie) jesteśmy tak skonstruowani, że nasze uczucia kojarzymy z tymi, którzy są w pobliżu (a sam proces kojarzenia może przebiegać zarówno w kierunku bezpośrednim, jak i negatywnym - ale to teraz nie ma znaczenia Krótko mówiąc, emocje klienta zaczynają być kojarzone z terapeutą osobowości. A ponieważ są to emocje nietypowe (wyparte, zakazane, niejednoznaczne), klient zaczyna traktować terapeutę „w sposób szczególny”. Na tym etapie z reguły wymagane jest od terapeuty jedynie zrozumienie i akceptacja. Resztę klient robi sam. Etap intersubiektywny Drugi etap rozpoczyna się, gdy klient przekazał już wystarczającą ilość materiału, a także gdy niektóre wspomnienia i doświadczenia z dzieciństwa zostaną zaktualizowane i zaprezentowane podczas sesji. Teraz zwieńczeniem relacji jest opór przed pojawieniem się przeniesienia. Klient czując „zagrożenie” wspominaniem swoich wczesnych, dziecięcych doświadczeń, stara się „zapobiegać” ich powtórzeniu. Aktywnie zapobiega rozwojowi własnej reakcji przeniesienia. Tłumi i tłumi W rzeczywistości wszystko to wygląda na odmowę dalszego poddania się terapii lub chęć jej jak najszybszego zakończenia. Taki opór wobec pojawienia się przeniesienia wiąże się z nieświadomymi lękami. Polegają one na niechęci do powtarzania żywych i mocnych, ale zakazanych doświadczeń z dzieciństwa. Klient zaczyna postrzegać proces swojej psychoterapii jako niebezpieczny i niepotrzebny, który musi zostać jak najszybciej zakończony. Klient odzyskuje także ukryty w nim strach pojawiające się na wczesnym etapie potrzeby będą prowadzić do traumatycznych przeżyć, rozczarowań lub odrzucenia ze strony analityka, przypominających doświadczenia z dzieciństwa. Naturalnie nie tłumaczy sobie tego wszystkiego, ale przytrafiającą mu się psychoterapię postrzega jako „niepotrzebną”, „głupią”, „daremną”, „pustą” itp. Jednocześnie klient nie chce poinformować terapeutę o ważnych wydarzeniach ze swojego życia, dążyć do szybkiego zakończenia sesji, zaprzestania terapii i całkowitego pozbycia się psychoterapeuty. Ponadto może pojawić się opór przed pojawieniem się przeniesieniatak silny, że klient faktycznie przestaje odwiedzać psychoterapeutę i pozostawia swoje problemy psychiczne nierozwiązane (ale „dotknięte”, a przez to jeszcze bardziej „bolące” i „bolesne”). Ten rodzaj oporu nazywany jest także oporem przed zaangażowaniem w przeniesienie. W tym drugim przypadku nacisk kładziony jest właśnie na nieświadomą niechęć klienta do pamiętania i rozpoznawania wypartych doświadczeń z przeszłości. Jasne jest, że główne wysiłki terapeutyczne na tym etapie podejmowane są w kierunku łagodzenia niepokoju i manifestowanych lęków klienta. Jednocześnie opór klienta pochłania od terapeuty więcej energii niż wszystkie inne aspekty jego interakcji. Ale taki jest koszt pracy. Przepraszam... A tak na marginesie, tym, którzy chcą przejść przez ten etap bardziej „gwarantowo”, radzę: 1) zawrzeć z klientem umowę, w której zostanie ustalona określona liczba sesji 2) odciążyć niepokój klienta poprzez empatię i akceptację 3) stworzyć warunki do czerpania przyjemności intelektualnej i emocjonalnej z psychoterapii, czyli robienia wszystkiego, co prowadzi do nawiązania i utrzymania przymierza terapeutycznego, gdy klient przechodzi przez drugi etap rozwoju przeniesienia jednocześnie nadal daje materiał, potem zanurzając się we wspomnieniach z dzieciństwa, doświadcza trzeciego etapu – aktualizacji przeniesienia. Co ciekawe, w trzecim etapie początkowy opór przed zaangażowaniem się w przeniesienie przeradza się w opór świadomość przeniesienia. Klient „nie opowiada”, ale „pokazuje”, jak w jego dzieciństwie reprezentowane były pewne relacje międzyludzkie. Co więcej, ukazuje samego terapeutę, włączając go w przestrzeń swojej relacji. To właśnie na tym etapie klient zaczyna odczuwać silne uczucia wobec psychoterapeuty, jednak... nie zdaje sobie sprawy z związku tych uczuć z obiektami z przeszłości. kocham, nienawidzę, złoszczę się, łapię słowa, czekam – wszystko wydaje się mieć związek z jego terapeutą i jego osobowością. Terapeuta na tym etapie rozwoju reakcji przeniesienia klienta staje się czymś w rodzaju wagi na którym mieszają się uczucia i doświadczenia, adresowane do różnych osób, w różnym czasie i w różnych sytuacjach, a ponadto sam klient nie jest jeszcze gotowy, aby uświadomić sobie „fałszywość” tych uczuć. Szczerze w to wierzy (a czasami terapeuta też mu ​​pomaga go w tym), że wszystko, co czuje, ma związek z tym, który jeszcze kilka miesięcy temu był dla niego zupełnie obcą osobą (a teraz, nawiasem mówiąc, już nie blisko). Terapeuta… przeprowadza audyt uczuć klienta i określa jego sfrustrowane pragnienia. Na tym etapie jednym z głównych czynników terapeutycznych staje się symboliczna konstytucja klienta, gdy ten artykułując i wypowiadając swoje pragnienia, daje mu uwolnienie. łagodząc w ten sposób stres psychiczny. Ale tu nie chodzi o tu i nie teraz. Etap transsubiektywny W miarę postępu pracy terapeutycznej i gdy klient staje się świadomy swoich reakcji przeniesienia, przechodzi do tego etapu rozwoju przeniesienia, kiedy czuje się komfortowo w swoim przeniesieniu. Jest to apogeum rozwoju przeniesienia, kiedy ten zaczyna mieć nerwicę charakter podobny (nerwica przeniesieniowa) Na tym etapie klient jest już świadomy swojego przeniesienia, rozumie „prawdziwą” naturę swoich uczuć, ale… dobrze czuje się w przeniesieniu, gdy terapeuta jest dla niego jak nowa postać rodzicielska. on: zaopiekuje się, wesprze i „życzliwość”. Na tym etapie terapeuta rozmawia z klientem „tym samym językiem”. Do tego czasu oboje nauczyli się już wystarczająco dużo i „znają” się nawzajem. Wytworzyła się przestrzeń wspólnego znaczenia, która wpływa na wszystko, co dzieje się na sesji. Również ten etap jest najbardziej korzystny dla rozwoju połączenia z klientem. Jednocześnie terapeuta w swojej pracy koncentruje się na demontażu te etykiety, które zaśmiecił mu klient na wcześniejszych etapach opracowywania transferu: oddziela ziarno od plew. Lub, jak mówią, pomaga klientowi lepiej skierować libido na jego znaczące obiekty. Szczególnie chciałbym zauważyć, że klient nie pozostaje bez oporu nawet na tym etapie. Teraz ma na celu utrzymanie transferu (opór.