I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

W naszym mieście miał miejsce straszny incydent: eksplodowało wejście do dziewięciopiętrowego budynku. Powód nie jest jeszcze całkowicie jasny. Na 7. piętrze mieszkał młody mężczyzna, lat 25, zarejestrowany w szpitalu psychiatrycznym. Nazywał się „Kulibin”, ponieważ bardzo lubił rozlewać różne rzeczy do butelek, podpalać je i eksperymentować. Wielokrotnie pojawiały się skargi ludzi do wszystkich władz, ale... jak zawsze, zostały one zlekceważone, nie przywiązywały do ​​tego wagi i w ogóle nie uważały za konieczne reagowania. W rezultacie ponad 200 osób stało się ofiarami i straciło domy. Ale nie o to mi chodzi. Z jakiegoś powodu można prześledzić tak pozornie niewytłumaczalne splot losów zupełnie obcych sobie osób. Było niedzielne popołudnie. W sam raz, kiedy w weekend możesz spać do woli, a potem zjeść śniadanie z rodziną i załatwić sprawy służbowe. U mnie nastrój przedsylwestrowy, sporo do zrobienia. I z dnia na dzień wymierne życie setek ludzi zostaje zakłócone, wszystko, co nabyto przez wiele lat, zostaje skrócone i spalone. Ktoś został wyrzucony przez okno, komuś udało się wybiec, ktoś miał na sobie co. Na parapecie szóstego piętra wisiał starszy mężczyzna, a ratownikom udało się rozłożyć poniżej markizę, na którą bezpiecznie spadł. Przeżył. Jednak właśnie w tym momencie 24-letnia dziewczyna przyjechała odwiedzić przyjaciół, była niedziela. I umarła natychmiast pod gruzami płyt. Przeznaczeniem mężczyzny było żyć dłużej niż 70 lat. Dziewczyna znalazła się w tym miejscu, w tym czasie. Tragiczne i w jakiś sposób śmieszne. Jest wiele pytań, żadnych odpowiedzi. Pojawiła się wersja, że ​​ten „Kulibin” wysadził się w powietrze. Ale to chyba już nie ma znaczenia. Bardzo mnie interesuje, co to znaczy „być zarejestrowanym w szpitalu psychiatrycznym”? W jaki sposób monitorowane jest zachowanie zarejestrowanych osób?