I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Choć może się to wydawać paradoksalne, często oboje rodzice, dążąc do dobrych celów, wylewają dziecko z kąpielą złoty środek? ?Pochodzę z ZSRR, czyli powiedzmy nie surowemu podejściu do nieposłuszeństwa? Większość dzisiejszych rodziców dorastała w latach 70. i 80., czyli w czasach sowieckich. Młodsi wychowywali się na początku lat 90., kiedy mentalność nie uległa jeszcze większym zmianom. Tradycje edukacyjne, które panowały w tamtym czasie, znacznie różniły się od tego, jak wygląda to dzisiaj. Kwestia nieposłuszeństwa dzieci była sprawą zasadniczą. Nieposłuszeństwo było prześladowane i surowo karane. Co więcej, największa tragedia wiąże się z tym, że często ani dzieci, ani rodzice tak naprawdę nie rozumieli, czego dokładnie dzieci powinny przestrzegać. Jakie są zasady? Co jest możliwe, a co nie? W efekcie karane były zarówno poważne przestępstwa, jak i prymitywne żarty. Rodzice byli oburzeni, gdy dziecko: zabrało ciasto, gdy mama jeszcze gotowała, głośno rozmawiało w miejscu publicznym, rozbiło wazon, zapomniało zabrać do szkoły mundurek sportowy i obraziło swoich kolegów w rezultacie wszystko się pomieszało: zło, JAKIEKOLWIEK nieposłuszeństwo. Każde wykroczenie, nawet żart, zabawa, wypadek, było potępiane i krytykowane na równi z poważnymi wykroczeniami - kłamstwem, kradzieżą, zdradą. Bez względu na to, co dziecko zrobiło, wniosek jest tylko jeden: jest ono „pozbawione skrupułów”, „leniwe”, „nieodpowiedzialne” i „niewdzięczne”. Aby przekazać dziecku tę myśl, używali rodziców obecnych rodziców różne, ale zawsze dość ostre metody: nacisk na poczucie winy: „Pracuję na dwa etaty, żebyś stał się człowiekiem, ale nawet śmieci ci ciężko wynieść!”; nacisk na poczucie wstydu: „Uciekaj ode mnie, wstyd mi chodzić z tobą po ulicy!” Spójrz jaki jesteś brudny! Uch, jakie brzydkie”; porównanie z innymi dziećmi: „Oto Tanya z twojej klasy, choć jest w tym samym wieku co ty, to już umie gotować barszcz, sama prać, a nawet dostać piątki na studiach! Ciocia Katia opowiedziała mi wszystko w duchu.” Jeszcze bardziej podstępne było publiczne porównanie – na zajęciach, na imprezie, w obecności innego dziecka. Takie wspomnienia i przeżycia nie mogły mieć wpływu na dorosłe dzieci. Większość z nich zdecydowała, że ​​nigdy nie zrobią tego swoim dzieciom. Dzisiejsi rodzice postępują zupełnie odwrotnie i realizują antyscenariusz: pozwalają dzieciom jeść przekąski, rysują po ścianach, nie zwracają uwagi na to, czy dziecko mówi głośno, a tym bardziej spokojnie reagują, jeśli dziecko złamie np wazon itp. Pokazują więc, że nie ma nic złego w drobnych „nieścisłościach” dziecka. Niech rośnie samo! Samo sformułowanie „dziecięce nieposłuszeństwo” staje się nieprzyjemne i przypomina o nadmiernej surowości i bezpodstawnej subiektywności. Jaki będzie skutek takiego antyscenariusza? Zadając sobie to pytanie, zauważam, że te dwa style wychowania są dla siebie jak lustrzane odbicie: w pierwszym przypadku potępiana jest wszelka swoboda działania i przekraczania granic, w drugim jest tak dużo wolności; W rezultacie same granice ulegają zatarciu: w pierwszym przypadku dziecko jest zastraszone, ograniczone, skomplikowane lub nadmiernie zbuntowane; w drugim dziecko jest rozpieszczone i tak naprawdę nie wie, jakie są zasady zachowania w określonych sytuacjach. Paradoksalnie często oboje rodzice, dążąc do dobrych celów, wylewają dziecko z kąpielą. Gdzie w takim razie złoty środek? Artykuł oryginalny „Pochodzenie z ZSRR, czyli powiedzmy nie rygorystycznemu podejściu do nieposłuszeństwa!” znajduje się na stronie psycomfort.com.ua