I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Chcesz być szczęśliwy? Najpierw naucz się cierpieć. JEST. Turgieniew Przejdźmy do słownika wyjaśniającego Cierpiący (słownik wyjaśniający) - cierpiący, męczennik, żałobnik, przegrany. Kobiety, które tak często i tak długo cierpią, śmiało można nazwać profesjonalistkami. A każdy profesjonalista, czy to woźny, czy mechanik, lekarz czy konduktor, astronauta czy farmaceuta, zasługuje na szacunek i zapłatę. Szkoda tylko, że kobietom nie płacą za taki profesjonalizm. Ale jak kobiety mogły się wzbogacić, otrzymując wynagrodzenie za łzy wylane w poduszkę, za zdradę męża, za wybite zęby lub za krzyk zrozpaczonej duszy. Pozwalanie sobie na brak godnej płacy jest poniżeniem. Tak więc nieszczęśni cierpią, nie wiedząc, że istnieje inna droga - do szczęścia, bogactwa, przyjemności. Nie wystarczy o tym wiedzieć, czytając ten artykuł. Nadal musisz naprawdę ciężko pracować. Pracuj ciężko nad sobą, wyrzucając śmieci nagromadzone przez lata, które zakłócają wszystko, o czym tak bardzo marzysz, a czego wciąż nie masz. Bardzo martwię się o swoje życie osobiste, obok nie ma nikogo ja z którą mogłabym i chciałabym założyć rodzinę, ale bardzo tego chcę i tylko o tym marzę! Powiedz mi, w jakiej przyszłości spotkam tego samego i kiedy odbędzie się małżeństwo? Mam 36 lat, nie żyłam nawet w małżeństwie cywilnym. Tak zmęczony byciem samemu. Każdej nocy nie tylko płaczę, ale wyję w poduszkę. Błagam, pomóż, ocal mnie!!! 2 rodzaje chorych. Przez wiele lat poradnictwa zauważyłem, że wszyscy cierpiący są podobni w jednym: oni sami wybierają bycie nieszczęśliwymi. Jedna część chorych nie zawraca sobie głowy szukaniem sposób na problemy, które sami stworzyli. Opowiadają tylko, jak biedni i nieszczęśliwi są, jak ciężkie jest ich życie i jak cierpią. Na co oni liczą? Najprawdopodobniej budzi współczucie i współczucie. Rozstałam się z mężem, teraz jest mi bardzo ciężko, ciężko, bo rozstaliśmy się w zasadzie przez drobnostki, ale zdaję sobie sprawę, że teraz raczej nie będziemy razem. Nie mogę znaleźć dla siebie miejsca bez niego, tak się martwię. I okazuje kompletną obojętność, choć tak naprawdę nadal coś do mnie czuje, jeszcze wczoraj powiedział, że mnie kocha, a dziś już się rozstaliśmy. Kolejna część cierpiących przerzuca ciężar rozwiązywania problemów na barki innych ludzi, głupio pytając pytania, w tajnej nadziei na pozytywną odpowiedź. O którym śnię od rana do wieczora, dniami, tygodniami i latami. Podoba mi się pewien młody człowiek, ma na imię Michaił. Chcę mieć z nim bliższą relację. On też mnie lubi. Ale mam wobec niego pewne bariery. To sprawia, że ​​​​jestem nieszczęśliwy i ciągle płaczę, już doprowadziłem się do depresji. Nie mogę jeść ani pić, w ogóle nie mogę spać. Powiedz mi, czy będziemy razem? Czy On mnie kocha? Staje się oczywiste, że chorzy wolą cierpieć i narzekać wszystkim i wszędzie na swoje trudności, niż rozwiązywać swoje problemy, pokonując je krok po kroku. W końcu stało się już nawykiem, normą, aby chodzić na fora po wszelkiego rodzaju porady i nic nie robić, otrzymując te same porady w dużych ilościach. Nie można łatwo rozwiązać problemów swojego życia za pomocą porad. Głęboko się mylisz. Przeczytajmy list od wieloletniego klienta. Czekam na Twoją radę. Witaj Sima! Od czasu do czasu zaglądam na forum; bardzo ciekawie jest przeczytać opinie i rady astrologów. Problem w tym, że ja i moja ukochana mieszkamy w różnych krajach, widujemy się nie częściej niż raz na 2 miesiące. Czy jest szansa, że ​​nasz związek zakończy się małżeństwem? Jak zachować się lepiej, aby nie zniszczyć tego, co już mamy? Bardzo trudno jest żyć na odległość z ukochaną osobą. Szczerze mówiąc, czasami go terroryzuję i strasznie się wstydzę. Może po prostu uspokój się i nie przejmuj się niczym? Niech wszystko toczy się swoim torem? Liczę na Wasze rady i prognozy dotyczące naszej relacji. Nie udzielam rad i nie prognozuję relacji, bo to nie ma sensu, tzn. bez korzyści dla Ciebie i bez satysfakcji z pracy wykonanej dla mnie. Ale szanuję siebie i swoją pracę, a moim zadaniem nie jest „karmienie ryb”, aleuczyć, jak „złowić rybę”. Czy widzisz różnicę? Zacznij od siebie – to najważniejsza rada, jakiej potrzebujesz. Zacznij rozwiązywać swoje problemy z wysiłkiem. Wszystko jest w Twoich rękach. Uwierz mi, żadna rada nie sprawi, że będziesz szczęśliwy i zdrowy, nie pomoże ci zrozumieć siebie, nie poprawi jakości twoich relacji w rodzinie, w pracy, z dziećmi. Przeczytaj przypowieść i pomyśl, co się stanie, jeśli jej wysłuchasz do czyjejś rady. Któregoś dnia ojciec z synem wracali z targu. Ojciec wsadził zmęczonego syna na konia i szedł obok. Podchodzi do nich kobieta. Zobaczyła i krzyknęła: „Ojciec idzie zmęczony, ale zdrowy idiota się rozkleił i jedzie”. Ojciec podziękował kobiecie za naukę, posadził syna na ziemi i sam wsiadł na konia. Jadą dalej, a inna kobieta konfrontuje ich ze słowami: „Jesteś starym głupcem, wsiadłeś na konia, a twój biedny synek łamie sobie nogi!” Podziękowali kobiecie i razem usiedli na koniu. A trzeci już do nich śpieszy: „Co wy robicie, biedny koń potyka się i ledwo chodzi, a oni usiedli!” Potem wysiedli i poszli obok konia, gdy podszedł inny doradca. Zgadnij, co powiedziała?! Kto prosi o radę? Pamiętam klientkę, która gdy dostała to, czego chciała, nie była gotowa usłyszeć odpowiedzi i zaczęła zwracać się do innych specjalistów, którzy teraz uwolnili ją od informacji, których sama tak bardzo chciała się dowiedzieć . Jedyna obawa, która we mnie wciąż siedzi i o której chcę Wam powiedzieć, to ta, że ​​gdy usłyszę o mojej przyszłości od wróżki, będę żyła w oczekiwaniu na nią. I to wydaje mi się błędne. Próbuję zapomnieć, co mi powiedziała. Ale o tym nie zapomina się. Pomóżcie, błagam, chcę zapomnieć to, co usłyszałam od wróżki i nie chcę, żeby to się spełniło. Jakim głupcem byłem, gdy zgodziłem się pójść z przyjacielem do towarzystwa z ciekawości, żeby przepowiadać przyszłość. Teraz sam cierpię na to samo, więc nie mogę dodawać ani odejmować! To, o co walczyły, to to, na co wpadły. Z reguły po poradę sięgają infantylne, nierozwinięte, leniwe kobiety, które rzadko szukają w sobie przyczyny swoich życiowych kłopotów. Nie zdają sobie sprawy z tego, co robią, dlatego są nie odpowiedzialni za swoje życie. Ale uparcie odwiedzają liczne strony i fora, zadając niekończące się pytania na temat małżeństwa, dzieci, szczęścia, miłości, przyszłości, nieustannie oczekując szczęścia w najbliższej przyszłości i porad, jak spełnić swoje pragnienia. Moje życie osobiste nie układa się, co powinno Oczekuję? ? Doradźcie co zrobić, żeby faceci latali jak pszczoły do ​​miodu. Oto kolejna seria pytań na ten sam temat.* Powiedz mi, co mnie czeka z tą osobą?* Powiedz mi, kiedy wyjdę za mąż? Czy go znam, czy spotkam go wkrótce? Czy czekają mnie jakieś zmiany, dobre czy złe? Czy będą dzieci? Ile? Gdy? Czy będziemy się kochać? Jedno małżeństwo? Z kim będziemy mieszkać? Zdrowie? Zdjęcie profilowe. Jeśli możesz podać więcej szczegółów, mam 26 lat, mam mnóstwo kompleksów. Doradź mi jak się tego pozbyć.* Czy nasz związek się rozwinie, skoro kłócimy się już rok?* Proszę, powiedz mi, jakie wydarzenia będą miały miejsce w moim życiu przed Nowym Rokiem. Teraz jest w totalnej stagnacji.* Moje mąż i ja rozstaliśmy się. Powiedz mi, czy wyjdę ponownie za mąż, kiedy i czy urodzę drugie dziecko.* Interesuje mnie stosunek młodego mężczyzny do mnie. Nie rozumiem jego zachowania. Czy będziemy wszystkim? Czy on tego chce? Dojrzałe kobiety zadają różne pytania. Na przykład takie jak ta * Co powinnam w sobie zmienić, aby życie rodzinne było zharmonizowane, a mąż przestał mnie zdradzać. Skoro dojrzałe kobiety z definicji nie proszą o pomoc, bo jej nie potrzebują, to są dojrzały, a zatem mądry, dlatego nie mam przykładów takich pytań z mojej poczty ani praktyki. Lubię to. Wróćmy jednak do cierpiących. Wielu chorych jest zadowolonych ze swojego życia. Nie chcą i nie zamierzają niczego zmieniać w swoim życiu. Nie chcą naprawiać obecnego stanu rzeczy, ale każdy z cierpiących oczekuje litości, przebaczenia, współczucia, a nawet skarcenia, ale jednocześnie nie pozbawiony uwagi. Prawdziwa historia, którą mi opowiedzianoprzyjaciel lekarz. - Nie uwierzysz, wyleczyłem jedną emerytkę z... (nie pamiętam diagnozy, a to nie jest istotne). Po miesiącu przychodzi i mówi: „Znowu mnie rozchoruj”. Stając się zdrowa, poczuła się niezwykle w nowym dla niej stanie. Na ławce nie było o czym rozmawiać z sąsiadami; ona, już zdrowa, nie mogła u nikogo wywołać użalania się nad sobą i uzyskać przyzwoitej porcji uwagi i współczucia. To jest jak żart. Dwóch pijaków szuka trzeciego, żeby dogadać się dla trzech. Przechodzi mężczyzna. - Hej, stary, będziesz trzeci? - Ja będę! Wypił i poszedł w swoją stronę. A ci dwaj krzyczą za nim: „A może porozmawiamy?”. Jak rozpoznać osobę cierpiącą. Bardzo łatwo jest rozpoznać osobę cierpiącą. Są to długie listy, ze szczegółowym opisem przeszłości, z lamentami i skargami na wszystkich, którzy mieszkają obok cierpiącej, którzy są winni jej nieułożonego życia, którzy ją obrazili, którzy jej nie kochają, którzy ją wykorzystują itp. Teraz możesz to zobaczyć na własne oczy. Opowiedziała mi o Tobie dziewczyna, która miała podobne problemy. Naprawdę znalazłem wiele ciekawych i ważnych rzeczy na Twojej stronie, ale oczywiście nie mógłbym tego zrobić bez porady. Od czego powinienem zacząć podejmować działania? Widzę powody w obu przypadkach. Najwyraźniej nie dorośliśmy przez te lata. Niemal od samego początku był ze mnie niezadowolony: najpierw w drobnym stopniu, a potem w dużym stopniu: nie rozwijam się, wszystko robię jakoś, nie kocham go wystarczająco, jestem głupia itp. Częściowo ma rację, wolę siedzieć na cichym i ciepłym bagnie i nie wystawiać głowy. Nadal nie zdjęłam całkowicie różowych okularów. Ja to jakoś robię – to też po części prawda. Kiedy robię coś po prostu dlatego, że muszę, nie staram się zbytnio, jestem leniwy. O miłości... W pewnym sensie też ma rację. Kochałam go i nadal kocham na swój sposób. Przez długi czas on i ja mieliśmy problemy z seksem, najwyraźniej zadziałała na mnie jakaś bariera psychologiczna i przestałem odczuwać pożądanie (w zasadzie). Próbowałem coś z tym zrobić, rozmawialiśmy, chodziliśmy do lekarza, ale nic się nie zmieniło. Kiedy się kochaliśmy, doświadczyłam orgazmu, ale to wszystko wydawało mi się jakieś złe, nie z serca. I było już tylko lepiej, kiedy odszedł... Dużo rozmawialiśmy, wyjaśnił mi, w czym się mylę, zgodziłem się, ale potem o czymś zapomniałem, nie mogłem lub nie chciałem czegoś zrobić i to najbardziej go zirytowało: zgodziliśmy się... Niektórych rzeczy nie zrobiłem, bo uważałem, że nie ma racji, coś mi nie wyszło, najwyraźniej przez upór, ale nieświadomie. Ogólnie rzecz biorąc, jego żądanie: bądź mądrzejszy i dojrzalszy, wtedy coś może się udać. Jest słodki, czuły, miły, przystojny, ale też nie dość stary. Ma 28 lat i nadal nie pracuje. Kiedy się poznaliśmy, uczyliśmy się razem na zajęciach wieczorowych i pracowaliśmy u jego ojca, następnie za pieniądze jego rodziców wyjechaliśmy do Anglii, aby uczyć się przez 1,5 roku. Wrócił do domu. Wróciłem do instytutu, zdałem egzaminy z 1,5-letniej nieobecności i za bieżący semestr. Skończyłem z moją grupą rok później. Jego stan był inny; mógł jedynie powrócić do niższego poziomu. Nie zrobił tego, zwłaszcza że budownictwo go nie interesowało. Chciałem zajmować się sztuką. W rezultacie kilka dorywczych prac w ciągu kilku lat. Wzięliśmy ślub, przygotowywaliśmy się do ślubu razem przez 3 miesiące, on wszystko wybrał, szukał, pojechał ze mną. Wyglądał na BARDZO szczęśliwego na weselu, ja też. Miesiąc miodowy był naprawdę cudowny, a potem... Wraz z ukończeniem studiów przeprowadzałem remont w naszym przyszłym mieszkaniu. Tuż przed Nowym Rokiem odszedł. Verney kazał mi opuścić mieszkanie jego matki, w którym mieszkaliśmy podczas remontu. Pozwolił mi trochę zamieszkać w nowym mieszkaniu. Wróciłem do domu w okolicach Świąt. PRZED tym planowaliśmy dziecko, ale potem powiedział, że musimy najpierw uporządkować związek. Poszedłem do pracy z przyjacielem. W zupełnie niezrozumiały sposób zaszłam w ciążę i dowiedziałam się o tym w dniu, w którym rozpoczęliśmy wspólne życie. Myślałam, że będzie zły, ale był bardzo szczęśliwy. W czasie ciąży i przez krótki okres po porodzie wszystko mniej więcej się uspokoiło. Chodził ze mną na kursy, rodziliśmy razem, jako pierwsibardzo mi wtedy pomógł. Mniej więcej w czasie ciąży pracował i „uczył się”. Planowałem później otworzyć własną działalność gospodarczą. Wspierali nas jego rodzice. W końcu odszedł z tej pracy. Zaczęłam coraz rzadziej pomagać w domu. Brat i matka próbowali mu wytłumaczyć, że wiele problemów by się rozwiązało, gdyby sam się zrealizował, albo przynajmniej utrzymał rodzinę, ale... Ostatnio pracuje dla ojca, ale tam też wszystko jest skomplikowane, jak zorganizować biznes, ale mój mąż Wygląda na to, że zarówno chce, jak i nie chce tego robić. Z ojcem wszystko się komplikuje, a z matką... W ogóle ich rodzina jest tajemnicza. Jest jednocześnie kochany i niekochany, rozpieszczany i pozbawiony wielu rzeczy w dzieciństwie... Ojciec jest dominujący i niezbyt mądry. Kolya nie szanuje swoich rodziców, ale sam kopiuje nawyki, słowa i czyny ojca, zwłaszcza w stosunku do żony (nie mieszkają razem od prawie 9 lat). Teraz wydaje się, że jego rodzina jest po mojej stronie, rodzinę trzeba ratować itp., ale jeśli będę musiała się podzielić, to myślę, że wszystko będzie inaczej. Ostatnio przed wyjazdem były oczywiście znaki. Był zirytowany bardziej niż zwykle. Moje serce przestało bić przy nim, oddałam całą swoją miłość dziecku, tak jak on. Od jego odejścia wiele się wydarzyło: na początku powiedział, że go nie kocha i odszedł na dobre, tydzień później miał inną kobietę. Potem wrócił, powiedział, że ją kocha, znowu wyszedł, spotkał się z nią i przyszedł do mnie. Latem za namową jego brata ćwiczyliśmy NLP, udało mi się coś zrobić, ale on rzucił wszystko i powiedział, że zostawiłem wszystko w tym kierunku, decyzja należy do mnie. Potem powiedział, że kocha albo nie kocha, chce się powiesić, zabrać dziecko. Potem powiedział, że będę z dzieckiem, ale potem, jeśli zdecyduję się wyjść za mąż, on go zabierze. Uspokoił się kilka tygodni temu. Powiedział, że już mnie nie kocha, tylko jako „matkę dziecka” i „dziewczynę”. Ciągle dzwoni, przychodzi, dzieli się ze mną wszelkiego rodzaju słodyczami, którymi zawsze dzieliliśmy się wcześniej. Opowiada o słodkich maluszkach, choć wie, jak bardzo pragnę kolejnego dziecka (planowaliśmy drugie w przyszłym roku). Powiedział mi też, że nie będzie miał już więcej dzieci, bo nie zniesie ewentualnej rozłąki ich. Dzwoni do mnie tak czule jak wcześniej, lituje się nade mną i uspokaja, ale w ciągu ostatnich 2 tygodni zupełnie oszalałam, najwyraźniej wcześniej całą swoją energię poświęciłam na uspokojenie go. Z jednej strony nie wierzę jego słowom, bo to już tysięczna opcja, z drugiej strony jestem przerażona. Bardzo trudno jest mi myśleć, że naprawdę jestem winna temu, co się dzieje, ale jest jeszcze gorzej, bo nie rozumiem, jak i co zmienić. Rozumiem, że moja miłość to także uzależnienie i strach przed samotnością. Ale nie chcę, żeby moje dziecko dorastało bez spotkań z kochającymi rodzicami i ewentualnie z innymi ludźmi. Chcę zrozumieć siebie, jego i poprawić nasze życie. Chcę od niego więcej dzieci. Podobało mi się Twoje zdanie o budowaniu mostów, chcę zbudować nowy most, ale nie mam już sił. Teraz jestem całkowicie zdezorientowany, jakiej pomocy potrzebuję. Albo powinnam popracować nad sobą i swoimi relacjami, albo zaopiekować się dzieckiem (przez to wszystko, co się dzieje, poświęcam mu znacznie mniej uwagi i czasu, niż mogłabym), albo iść do pracy, chociaż miałam zamiar posiedzieć z z nim do trzeciego roku życia, ale znowu nie wiem, dokąd chcę iść. Ogólnie rzecz biorąc, pytań jest znacznie więcej niż odpowiedzi. I tyle, koniec historii, poklep się po głowie, jeśli przeczytałeś do końca. Istota takich listów jest, mówiąc zwięźle, następująca: Moje życie jest w całkowitej stagnacji: z mężem, którego nie ma, i z. dzieci, które chcę mieć, i w pracy, z której dawno mnie wyrzucono. Ale powiedz mi, kiedy będę szczęśliwy? Kiedy wyjdę za mąż i ile będę mieć dzieci i wszystko inne? Z góry dziękuję. Podjęcie działań jest tym, czego potrzebujesz. Tak, jest to trudne, ale bez tego nie ma mowy. Byłeś nieaktywny przez tak długi czas, ponieważ od dziecka uczono Cię czekać i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dzieciństwo już dawno się skończyło, wszystko okazało się gorsze niż kiedykolwiek, a Ty nadal jesteś tak samo bierny i tak samo bezradny. 2 przykłady* Naprawdę liczę na wykwalifikowaną pomoc lub poradę. To już 6 lat: 317284492